Wielu polskich przedsiębiorców prowadzących działalność na rynku niemieckim nie zdaje sobie sprawy z ryzyka, które może ich spotkać w przypadku niewypłacalności niemieckiego kontrahenta. Niemieckie prawo upadłościowe przewiduje możliwość żądania zwrotu otrzymanych płatności nawet do 10 lat wstecz. W sytuacji upadłości dłużnika syndyk ma prawo dochodzić od firm zewnętrznych zwrotu środków, które zostały wypłacone w okresie poprzedzającym upadłość. Dla wielu przedsiębiorców jest to sytuacja, która może prowadzić do poważnych kłopotów finansowych, zwłaszcza jeśli nie zostanie odpowiednio wcześnie zareagowane na wezwania sądowe. W artykule omówimy, jak zabezpieczyć się przed takim ryzykiem oraz jakie kroki podjąć, gdy już otrzymamy pozew.
Polscy przedsiębiorcy działający na rynku niemieckim często nie zdają sobie sprawy, że problemy finansowe niemieckiego kontrahenta mogą szybko stać się ich własnym problemem. Niemieckie prawo upadłościowe (Insolvenzordnung – InsO) ma bowiem swoje specyficzne mechanizmy, które pozwalają syndykom (niem. Insolvenzverwalter) żądać od polskich firm zwrotu pieniędzy nawet kilka lat po wykonaniu usług lub dostarczeniu towaru.
Wyobraźmy sobie sytuację, że Państwa firma dostarczyła towary lub świadczyła usługi na rzecz niemieckiego przedsiębiorstwa, które później ogłosiło upadłość. Nagle – nawet po siedmiu, ośmiu latach – otrzymują Państwo pismo z niemieckiego sądu z pozwem od syndyka, który domaga się zwrotu otrzymanych płatności.
Wielu polskich przedsiębiorców bagatelizuje takie pisma, uznając, że są one bezpodstawne lub że „załatwią się same”. Tymczasem nieodpowiedzenie w terminie grozi poważnymi konsekwencjami:
Kluczowe znaczenie ma tu terminowa reakcja. W Niemczech obowiązują ścisłe terminy sądowe – najczęściej od 2 do 4 tygodni. Brak odpowiedzi lub spóźniona reakcja oznacza automatyczną przegraną. Nawet najlepsze argumenty obrony, jeśli zgłoszone za późno, mogą nie odnieść żadnego skutku.
Ważne jest także bieżące monitorowanie płatności niemieckiego kontrahenta. Jeśli ma on opóźnienia, należy niezwłocznie podjąć działania wyjaśniające. Regularne opóźnienia lub brakujące płatności mogą być sygnałem nadciągającej niewypłacalności.
Jeżeli skala opóźnień jest duża, Państwa firma podejmuje nieskuteczne działania egzekucyjne, a dłużnik płaci regularnie, ale z opóźnieniami – syndyk może zarzucić Państwa firmie świadomość zamiaru pokrzywdzenia wierzycieli przez dłużnika. To może skutkować możliwością żądania zwrotu otrzymanych płatności nawet do 10 lat wstecz.
Każda faktura, zlecenie czy potwierdzenie płatności powinny być przechowywane w sposób uporządkowany i łatwy do przedstawienia niemieckiemu sądowi. Dokumentacja będzie tu często podstawą skutecznej obrony.
Warto pamiętać, że przechowywanie dokumentacji transakcji dokonywanych w Niemczech przez czas dłuższy niż wymagają tego polskie przepisy może być bardzo pomocne – w niemieckim prawie podatkowym w niektórych sytuacjach dokumenty należy przechowywać nawet do 13 lat, szczególnie jeżeli nasza firma nie składała w Niemczech żadnych deklaracji podatkowych, a prowadziła tam działalność.
Warto zabezpieczać się pisemnymi dowodami świadczącymi o dobrej wierze – na przykład potwierdzeniami, że niemiecki kontrahent deklarował brak problemów finansowych i chęć kontynuowania współpracy. W przypadku pojawienia się wątpliwości, warto:
Jeśli mimo wszystko otrzymają Państwo pozew, istotne jest opracowanie skutecznej obrony. Najczęściej stosowane argumenty to:
Należy wykazać, że firma nie miała realnej możliwości dowiedzenia się o złej sytuacji finansowej kontrahenta. Można argumentować, że opóźnienia płatności są typowe dla danej branży, np. w transporcie.
Ważne jest wykazanie, że płatności były dokonywane w normalnym toku działalności, bez preferowania Państwa firmy kosztem innych wierzycieli. Często zdarza się, że dostarczane towary lub świadczone usługi wręcz umożliwiały dalsze funkcjonowanie niemieckiego przedsiębiorstwa i zwiększały jego przychody.
Sprawy wytaczane przez syndyków należą do spraw podwyższonego ryzyka. Syndyk z reguły dysponuje pełną dokumentacją swojego byłego kontrahenta – to daje mu przewagę, bo może łatwiej dowodzić, że dłużnik był niewypłacalny, a polska firma powinna była o tym wiedzieć.
Dodatkowo:
Nawet (a czasem zwłaszcza) przy długotrwałej współpracy z niemieckim kontrahentem warto zachować czujność. Jeżeli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości co do jego sytuacji finansowej – działaj szybko. Odpowiednia dokumentacja, pisemna komunikacja oraz właściwa reakcja mogą uchronić Państwa firmę przed koniecznością zwrotu płatności sprzed wielu lat.
Oceń nas i zmotywuj
do jeszcze lepszej pracy :)